W dawnych czasach, gdy Azeroth zostało spustoszone przez kataklizm, a po świecie szalał Deathwing, istniała legendarna grupa Bohaterów. Była ona niewielka, lecz złożona z elitarnych przedstawicieli Przymierza. Siała zamęt, strach i zniszczenie w szeregach Hordy. Żywili szczerą nienawiść do swych przeciwników, jednak nigdy nie zapominali o należytym szacunku i ostrożności wobec wroga. Najlepsi wojowie Przymierza dowodzeni przez rozważnych i wyszkolonych dowódców niejednokrotnie wygrywali w boju, w którym byli zaprawieni bardziej niż ktokolwiek inny. Dla naszych Bohaterów najważniejsze było bezpieczeństwo tych, którzy sami nie mogli się obronić. Mieszkańcy wszystkich miast Przymierza czuli się bezpiecznie, a w szczególności mieszczanie ze Stormwindu, gdzie towarzysze upodobali sobie przebywanie w miejscowej… tawernie, w której po dziś dzień śpiewane są pieśni ku ich chwale.
Jednak każda, nawet tak wspaniała jak ta, gromada musi kiedyś na stałe opuścić pole bitwy. Tak stało się i tym razem, część naszych Bohaterów zginęła w boju, część odniosła zbyt poważne rany by ponownie dobyć miecza. Jedni zajęli się swymi gospodarstwami, inni wzięli udział w odbudowie zniszczonego królestwa. Niektórzy po utracie przyjaciół pogrążyli się w żałobie i nie zdobyli się już na dalszą walkę, o jeszcze innych zaś słuch całkiem zaginął, choć legendy nigdy o nich nie zapomniały. Nie wszyscy jednak pogodzili się z takim losem, a było ich trzech… Trzech, którzy samotnie dalej poświęcali się walce z nieprzyjacielem. Trzech, którzy w starych pieśniach zwali się Szekter, Fortiss oraz Pakerox.
Szekter był jednym z najbardziej znienawidzonych przez hordę skrytobójców i złodziei. Bogate rody Kalimdoru przeklinały go, gdy z ich skarbców ginęły najcenniejsze klejnoty. Dowódcy zaś bali się zasnąć, gdy on niczym cień przemieszczał się miedzy ich oddziałami i niespostrzeżenie wsuwał im sztylet miedzy żebra.
Równie znienawidzony był Fortiss, przez którego niejedna orkowa wioska cierpiała głód, gdy za sprawą jego łowieckich umiejętności znikały całe stada mające wykarmić owe wioski. Jego partyzanckie akcje były dla wroga tragiczne w skutkach, gdy oddziały hordy kończyły swój żywot w zastawionych pułapkach lub padając na ziemie z przeszytymi przez strzały głowami.
Pakerox w swoim gniewie i chęci zemsty za pokonanych przyjaciół zrównał z ziemią niejedną osadę hordy. Przeciwnik, choć nasz wojownik podróżował samotnie, na sam jego widok chował się, by tylko uniknąć potyczki, w której ponieśliby straty jak w walce z równymi sobie oddziałami.
Dziś, kiedy zło jest wszechobecne, a nawet starożytne ludy Pandarii nie są w stanie zaprowadzić pokoju w Azeroth, ta trójka dawnych towarzyszy boju spotkała się po latach w tawernie. W tej samej, w której niegdyś odbywały się spotkania ich braci. W ich sercach odżyły wspomnienia, gniew stał się jeszcze potężniejszy. Postanowili podpisać pakt. Pakt, na mocy którego zobowiązują się szkolić i prowadzić do boju nowe oddziały Przymierza. Tak, jak niegdyś oni sami prowadzeni byli przez swoich przywódców. Ramie w ramie, jako równi sobie dowódcy pragną stworzyć nową elitę Przymierza. Chcą, by do starych pieśni dołączyły nowe, w których zapiszą się ich przyszłe czyny. Przygotowania zostały rozpoczęte. Najpierw jednak, trzeba zebrać tych, którzy gotowi są poświęcić się walce ze wspólnym wrogiem…


Tą autorską opowieścią, która częściowo oparta jest na faktach, pragniemy zaprosić wszystkich tych, którzy poszukują Polskiej gildii PVP. Pactum skupia się na walce z hordą wszędzie gdzie jest to możliwe. Żeby dołączyć do nas nie musisz mieć ogromnych umiejętności! Dużo bardziej niż na umiejętnościach (które z czasem same przyjdą) zależy nam na zapale do wspólnej gry i aktywności. Stawiamy na zgranie i przyjazną atmosferę zarówno na guild chacie jak i Teamspeaku.
Żeby do nas dołączyć wystarczy napisać na serwerze do jednego ze wspomnianych w opowieści dowódców i przeprowadzić krótką rozmowę!